Haribo smak radości …… i wspomnień dla uczestników kolejnej wyprawy do Niemiec.

Miasteczko samochodowe w Wolfsburgu to nasz pierwszy dłuższy przystanek w dalekiej drodze do Nadrenii-Westfalii i jednocześnie nasz pierwszy punkt programu. Co tam Audi, Seat, Skoda, Porsche, Volkswagen, a nawet Lamborghini. Duma nas rozpierała, bo po dwóch latach intensywnej nauki po raz pierwszy w pełni rozumieliśmy, co mówi do nas niemiecki przewodnik!!! Ta dawka emocji i adrenaliny sprawiła, że dojechaliśmy, ale droga była nadzwyczaj ciężka.

Trudy podróży wynagrodziła nam następnego dnia wizyta w firmowym sklepie Haribo w Bonn i w Phanstasialandzie. Najnowszy rollercoaster, najlepszy w swojej klasie, „Czarna Mamba” i przejażdżka przez River Quest zapewniły emocje godne nastolatków. Po takiej dawce przeżyć Pan Szymon – pilot wycieczki musiał mocno walczyć o naszą uwagę dnia następnego. Ale romantyczne spotkanie Mozeli i Renu w Koblencji, rejs statkiem po Renie i wejście na Loreley zdziałały cuda. Na nowo weszliśmy w rytm odkrywania kolejnych nieznanych zakątków i gdy następnego dnia dotarliśmy do Kolonii byliśmy już w pełni gotowi na podbój Starego Miasta z plątaniną ulic i placów wytyczonych jeszcze w czasach rzymskich lub w średniowieczu. Kroczyliśmy dzielnie przez most Hohenzollernbrücke i z uwagą wsłuchiwaliśmy się w historię Katedry Kolońskiej, bo wiedzieliśmy, że na kolejny, ostatni już punkt programu musimy sobie zasłużyć. Nikt nie odważyłby się na wybryk, który mógłby przekreślić naszą wizytę w kolejnym muzeum – Muzeum Czekolady